Tombakowa perfekcja
Gdy już ptaki nauczą się latać
Gdy już krew pocznie krążyć
Gdy już liście się będą zamiatać
a trupy zgniłe grzbiety prążyć
Gdy już hiena zawyje radośnie
śmiechem dźwięcznym i głośnym
Gdy już lasy pogrążą się w wiośnie
kwieciem od piękna wyniosłym
Gdy wiolonczela, skrzypeczki
zgodnie tryumfem zagrają
utkanym ze złotej witeczki
zbożem zakasłają
Wówczas w wątrobę wbijesz
sztylet od śmierci splamiony
i jako żywy zgnijesz
tylko zepsuciem zraniony
Anioły chórem zapłaczą
nad nieśmiertelną perfekcją
gdzie serca nie kołacą
miłość jest tylko grabieżcą
Tombakowi ludzie
zakradli człowieczeństwo
egzystując w obłudzie
błagając o męczeństwo
Wyrzekam się bycia kłamcą!
Wyrzekam się oszukistów!
Pluję na wzamiandawstwo!
Pluję na egoistów!
I rzuć we mnie kamieniem
jesliś nie grzechem splamiony
Byle nie był to tylko
Kamień na szaniec rzucony
Dead_Doll
|