Fatum!
Fatum ściąga tragedię do siebie.
Nazwo! Co za licho jest u ciebie,
Że połykasz bez opamiętania?
Same nasuwają się pytania:
Czemu? Za co? Za jakie grzechy?
Upływają godziny, dni, miechy
I wieść nie wlatuje do ucha,
Lecz smutnym wiatrem po głowie bucha.
Czy wciąż tej posoki jest ci mało?
Tyleż twe ręce kiedyś pobrało!
Tyleż cierpień! Płacz sierot nie kruszy?
Zamiast sumienia, rogi na duszy?
Opamiętaj się czarna otchłanio!
Już w końcu stań się łagodną łanią
I pofolguj sobie po wsze czasy.
Niech miłością zatrąbią te lasy.
(12.04.2010 r.)
tessa_stokrotka
|