światełko wygasa

kiedy słońce na horyzoncie jeszcze
ostatkiem sił czekałeś Panie
z nadzieją i wiarą we mnie
na moje ostanie
cień nasunął się na umysł i ciało
wiatr złowieszczy powiał
przesunął z bliskości blasku
jak w hipnozie poddana na tacy odeszłam
światełko wygasa a serce tak bardzo bardzo
bólem pali krzyczy
próbuję uciszyć
modlitwę zapomniałam
zagubiłam ciepłą całość
miłość i wiarę
stoję w oddali bezwładnie
ciało składam w kłębek
w kokonie czasu pokutuje
nie mogę się ruszyć
a tak boli
i ta bezradność
ten strach który na każdym rogu czeka w ciszy
jak żyć jak się cieszyć kiedy
zaufanie nadzieja się ulatnia
światełko wygasa
z małym podmuchem nastanie ciemność
pozostanie miejsce jeszcze niedawno tak gorące
mechaniczne zimnie życie
dołączę do ludzkiej masy
nie ma miejsca na światła
ni siły by go ponownie zapalić


podszepty_gor

Średnia ocena: 9
Kategoria: Życie Data dodania 2010-04-28 20:04
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < podszepty_gor > wiersze >
floyd852 | 2011-05-19 10:07 |
Wspaniały, refleksyjny o ważnych sprawach co cenię :)
wezdiw | 2010-05-01 15:27 |
Bardzo głębokie potraktowanie tematu. Brawo ;) Tylko wersy są mało spójne.
BraveQuelle | 2010-04-29 12:06 |
Brak słow.... Wspaniały wiersz :)
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się