Fatamorgana

Szłam przez pustynię skurczona
Pełzłam uparcie ku tobie
Łyk wody skraplałam w nocy
Niezmiennie myśląc ...co zrobię

Stopami piasek ważyłam
Na ustach sól malowałam
Ostatnim tchnieniem ściśniętym
Pełnię sił udawałam

Im droga stawała się dłuższa
Tym sił na krócej starczało
Gdy tylko cel zamajaczył
Fata Morgana się śmiała

Kiedy oazę ujrzałam
Zmysły się poplątały
W to co się stało faktem
Teraz uwierzyć nie chciały

Spękane usta zamarły
Ugrzęzły w krtani słowa
Oczy przymknięte zastygły
Milczenia nastała zmowa

Czy kiedyś dotrę do celu?
Czy znajdę oazę po drodze
By sił mi dodała w wędrówce
I ukoiła w trwodze?

Na karawanę nie liczę
tę drogę sama przejść muszę
I chociaż nie wyboista
To jednak cierpię katusze

Skóra spękana i krwawa
Włosy jak len wypłowiałe
I tylko oczy zielone
patrzą przed siebie wytrwale

Na horyzoncie nadzieja
Radość ma niesłychana
Niepewność jednak się wdarła
Zieleń czy fatamorgana ?....


Lorena

Średnia ocena: 9
Kategoria: Inne Data dodania 2010-06-08 15:06
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Lorena > wiersze >
wezdiw | 2010-06-18 18:21 |
Brawo za wspaniały przekaz nie wprost ;) Zachwyt tym wierszem to z pewnością nie fatamorgana ;)
Magdis | 2010-06-08 19:51 |
Wow! Bardzo fajny temat, podoba mi sie:)
ghost_dog | 2010-06-08 17:54 |
Świetnie prowadzisz przez swoją krainą wyobraźni...
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się