Fatamorgana
Szłam przez pustynię skurczona
Pełzłam uparcie ku tobie
Łyk wody skraplałam w nocy
Niezmiennie myśląc ...co zrobię
Stopami piasek ważyłam
Na ustach sól malowałam
Ostatnim tchnieniem ściśniętym
Pełnię sił udawałam
Im droga stawała się dłuższa
Tym sił na krócej starczało
Gdy tylko cel zamajaczył
Fata Morgana się śmiała
Kiedy oazę ujrzałam
Zmysły się poplątały
W to co się stało faktem
Teraz uwierzyć nie chciały
Spękane usta zamarły
Ugrzęzły w krtani słowa
Oczy przymknięte zastygły
Milczenia nastała zmowa
Czy kiedyś dotrę do celu?
Czy znajdę oazę po drodze
By sił mi dodała w wędrówce
I ukoiła w trwodze?
Na karawanę nie liczę
tę drogę sama przejść muszę
I chociaż nie wyboista
To jednak cierpię katusze
Skóra spękana i krwawa
Włosy jak len wypłowiałe
I tylko oczy zielone
patrzą przed siebie wytrwale
Na horyzoncie nadzieja
Radość ma niesłychana
Niepewność jednak się wdarła
Zieleń czy fatamorgana ?....
Lorena
|