Na Otrycie
ref. Kiedy zmęczy mnie miasta szary kurz ,
I napiętych terminów ciągły pęd ,
Gdy pękają postronki nerwów już
To wyjeżdżam by śnić bieszczadzki sen.
I.
Tam dokoła góry stare
Płyną bliskie i w oddali
Deszcz obmywa, słońce pali
Plecy ich zielono-szare.
A obłoki z białą wełną
Gdzieś z zielonej połoniny
Paść się, aż po bezkres siny
Na niebieskie niebo idą.
II.
Tabun koni wciąż ciekawy
Co przyniosłeś im w kieszeni;
Tych hucułów nic nie zmieni -
Chcą swobody i zabawy.
Nocą niebo z gwiazd utkane
Żłóbek w Raku i Kłos w Pannie,
Wre przyroda nieustannie -
Niedźwiedź w sadzie drzewa łamie.
III.
W kuźni ogień grzeje dłonie,
Zimna woda skórę pali,
Z takich światów coś ocalić,
Bo kto dziś się martwi o nie?
Tam gdzie dawniej wioska stała,
Były rzezie, ognie, wojna,
Rosła głusza już spokojna...
Znowu jest Serednie Małe!
Krzysztof
|