utopijnie
właściwie to piszę dlatego
że chcę Ci powiedzieć że jest jak dawniej
podłoga umyta lekko błyszczy
i powoli idzie wieczór.
obok mnie stoi kubek z herbatą
cytrynowo-miętową, pamiętasz może?
a w tle gra coś, nazwane alternatywą.
chodzę po domu w teszircie i majtkach,
tak, jest już zdecydowanie ciepło.
sięgam ręką za siebie
ale nikogo tam nie ma.
bambus wypuścił korzenie,
gitara się rozstroiła.
tylko Ciebie tu brak
za oknem jest wielka niebieska plama.
wrzątek skrapla się na spodku
a ja powoli oddycham.
mam wypieki na twarzy
tak jak wtedy
gdy spacerowaliśmy zimową porą
tyle że tamte to były od mrozu
tak naprawdę zimno mi w stopy.
gdzieś we mnie snuje się marzenie
które mam ochotę narysować.
Ciebie też.
ale kredki są niezatemperowane
mama śpi
chomik śpi
widzę, jak wznosi się i opada wielka futerkowa kulka
wypuszczająca dwutlenek węgla.
geografia leży.
a Ciebie tu nie ma.
stare fotografie
ślad stopy na kołdrze
robi się coraz ciemniej, zaraz coś zaśpiewam
dobrze mi.
i wcale mi czegoś nie brakuje
i wcale mi Kogoś nie brakuje
alternatyfka
|