Z wody, z nocy i z powietrza

Delikatnie pulsuje bladoturkusowa krew
Wzywa znów szepcze znów
Owiewa mnie rześki oddech nocy
Łączy w pary nocne widma
Splatają się długimi palcami z wody
Z nocy i z powietrza

Taniec przy księżycu
We mgle zapamiętale raz i dwa
W przezroczystości
Niebieskości nieboskości żył
W przeboskości sił
Na krawędzi i pod górę tańczyć by żyć
Z życzeniem na ustach
Słodkim półsnem na ustach
W nagości pod nocą
W nocy nad nocą nad światem
Tańczyć na drodze w tej mgle
Zamkniętymi oczyma być widzianą
Być obserwowaną oczarowaniem

Wbrew tym co zabili magię
Zatoczyć koło nagością księżycem
Z duchami i nie bać się
Ze zwierzętami i nie dać się
Nad światem i w nim
Być nim tańczyć stąpając po powietrzu
Obrót i ukłon w niewadze
Bosa i tylko w poświacie zimnego powietrza
Migoczącej kroplami rosy i mgły
Nie czując chłodu na skórze rozżarzonej
Rozpalonej błękitnym żarem
Z włosami wokół twarzy owniętymi i ciała
Które w zapamiętaniu drży
Rozrywa rwie się

Marzenie i pojęta tęsknota nieobjęta
Naciera siłą w serce
W krańce drogi każe patrzeć
Wciąż tańcząca rozglądam się
Łzy oczekiwania
Wyznaczają sobie ścieżki nagłe i niezrozumiałe
Spadają w cichy piasek
W oszalałym tańcu brak zakończenia
Dreszcz po wspomnieniu
Oczy w zdumieniu
Zatrzymany wszelki ruch
Dźwięk uderza w słuch
Zawisła w eterze nie kończąc występu
Rozstrzelona jednym widokiem
Otwarte błagające wyciągam dłonie ku zjawie

Powstały z nocy
Z wody i z powietrza
Niedościgniony doskonale pobladły
Zwierzęcym silnym skokiem znad drzew
Znad świata przecina powietrze
Uderza nadludzkimi stopami a piasek drży
Tak delikatny jak nikt doskonały jak żaden
Śmiały i stanowczy na rzeźbionych nogach
O elfich dłoniach
O piersi z marmuru i jedwabiu
Rozchyla karminowe usta
Napełnione słodkim zimnym oddechem
Karmimy się nim raz drugi jak istnieniem
Opowieścią o śnie przekazywaną z ust do ust
Tchnienia skroplone na lodzie jego skóry
Wąskimi strumykami mkną i nikną

Na włosach ma szron i refleksy księżyca
Wokół szyi szept w pradawnym języku
W ustach ma słodkie cierpienie
Wbite nad obojczyk teraz
Moje ciało opanowuje uścisk doskonałych ramion
Wszechobecny chłód
Cała drżę ciało pręży się i krzyczy
Z paniką oczy rozszerzone otwarte usta
W głowie krzyczę że umieram
Z radością krzyczę że umieram
Żyły prowadzą do serca lód

Myślę ze smutkiem że żal mi tej nocy



Odczuwam to i jestem czystą siłą
Z domieszką siły nieczystej
Widzę całym ciałem widzę i słyszę
Mam w sobie demony
On to wie
Tylko tego chciał
Na jego wargach tańczy uśmiech spełniony
Topi mnie
Topi mnie
Topi w bladych zieleniach spojrzenia
Pochłania czernią swoich źrenic
Po mojej twarzy sunie dłoń
W zachwycie i pośpiechu kochanka
Moje usta jego usta niosą westchnienie
Nagle tak bliskie jak i dłonie
Które podążają coraz dalej i prędzej
Nad światem pod nocą i z nocy
Potem już tylko cichy jęk unosi się
W cichą noc i w taniec


Kira_Hiromi

Średnia ocena: 8
Kategoria: Miłosne Data dodania 2010-11-23 14:53
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna Kira_Hiromi > wiersze >
jachwilaulotna | 2010-11-23 14:59 |
Dłuuuugie to strasznie... i to chyba nie przemawia na korzyść, ale coś w tym jest...
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się