PRZEMIJANIE
Na bruk patrzą kamienice.
Nad miastem niebios parasol.
Wschód słońca lampiony gasząc,
budzi ze snu krzak róży…
Kaniony ulic napełnia życie.
Dzień radością nie mami,
w błękicie lśni firmament,
Pachnie zbudzony krzak róży…
Brzask pławi ludzkie twarze.
Wiatr tęczę lekko kołysze,
dzień drugi strącając pierwszy,
smutek odciska na róży…
Zmierzch nowy kostium przywdziewa,
liście pod stopami tracą życie,
nim sen nas uśpi znowu
rozpłacze się krzak róży.
Comodus
|