CHAOS
Parkowymi alejami
szli ludzie dziwnie ubrani:
chłopak w sandałach, szortach i polo,
mężczyzna w jesionkę bordową.
Kozaki pewnej pani dusiły mokre liście,
innej – w torebce zamarzała szminka.
Zważywszy na porę,
gdy słońce stało w zenicie
a biały puch pokrywał cała okolicę,
gdzie młode łabędzie rozpostarły skrzydła
strącając zielone liście…
widok był dziki, wręcz kuriozalny
lecz przyznasz człowieku drogi
iż ten cały chaos
to nasze życie.
Comodus
|