Spotkania
Co jakiś czas
Tak, co dwa, trzy tygodnie
Spotykamy się by zaspokoić
Własne pragnienia
Zaczyna się niewinnie
Rozmowa, śmiech i żarty
Nim się obejrzymy już jest
Po winie
Człowiek po tym odważniejszy jest
I nagle czuję na swoim ciele ręce twe
Cała w środku gotuję się
Co będzie dalej dobrze wiem
Delikatny pocałunek złożony
Na moich ustach
Został odwzajemniony
Dłoń w dłoni
Oddech niespokojny i przyspieszony
To jest nasz czas uniesienia
Naszego wspólnego spełnienia
Przyjemność szybko się kończy
Gdy za oknem noc kroczy
Rozchodzimy się każde w swoją stronę
Jeszcze buziak na dowidzenia
I cicho wyszeptane słowa
Do następnego zobaczenia
Lizelotta
|