Alpinista II
dopiero teraz widać prawdziwy jego ogrom
przystajesz kolejny odpoczynek
który, straciłeś rachubę czasu
lecz nie to teraz najważniejsze
teraz droga na szczyt to jedyny sens
cel do osiągnięcia
kolejna przeszkoda rozpadlina szeroka
przechodzisz lecz z wielkim trudem
pot zalewa ci oczy
przysłaniając całą widoczność
to drobnostka
świat w tych warunkach nabiera inny wymiar
dopiero tutaj chce się żyć
idea śmierci zanika
I TY
samotny człowiek gór zdobywca szczęścia
od szczytu dzielą już metry, idziesz
lecz jakże strudzony zniechęcony
nie poddając się jednak słabościom własnym
naprężasz liny trzask i huk
lina pęka dziwny szum pędu powietrza
I TY
upadasz
leżysz bez ruchu
chwila zamroczenia i osłupienia
otwierasz oczy żyjesz
nad tobą widoczny punkt
szczytu niemożliwości
podnosisz swoje obolałe ciało
obite przez spadające kamienie
śnieżne lawiny
wiatr ponownie rozpoczyna
swój diabelski taniec śmierci
przesuwając i ocierając się wokoło ciebie
idziesz dalej coraz wyżej
nadrabiasz stracone metry i czas
to już……
ostatnie metry i oddechy
ostatnie kroki
jesteś, osiągnąłeś szczyt
nazwanym szczytem niemożliwości
pierwszy….
a może byli tutaj przed tobą inni
Spoglądasz w dół wzdłuż skalnego urwiska
na którym leżą rozsypane ludzkie kości
resztki szkieletów
niektóre ciała nie uległy jeszcze
procesowi rozkładania, dlaczego….
czy stali jak i ja na tym szczycie
czy też nie doszli
tego nikt się nie dowie
lecz kto mi uwierzy że byłem tutaj
pokonując samego siebie
czy nie stanę się pośmiewiskiem
wyszydzanym przez innych
życie tam na dole wśród ludzi
straciło dla mnie sens, nie zniósłbym tego
osiągnąłem cel własnego życia
szczyt – szczytów
dla innych nieznany
nie dowiedzą się także i ode mnie
czyjeś oczy wpatrzone w postać alpinisty
śledzą każdy jego krok
postać lekko powoli lecz jakże dostojnie
przekrzywia się ginąc w otchłani
nie wydał nawet okrzyku z siebie
zostawiając tylko własne ślady
człowiek…..
To był On
Alpinista szczytu niemożliwości
chwały i marzeń
zginął
osiągając cel
nie dla sławy
lecz po to aby jego duch
był mu bliższy
szukał zrozumienia
znalazł…..
lecz wysoko stąd
nad sobą…
25.02 - 27.02.1980.
kazap57
|