Słona perła
U schyłku dnia me oko skleja łza
Znajduję w niej słodycz
Którą dawałaś mi samym swym istnieniem
Wypowiedziane przez Ciebie słowa
Grzeją mój policzek, jak niegdyś czerwone wino
Pite wspólnie w białym puchu tuż przed świtem
Kiedy to coraz słabsze cienie naszych nagich ciał
O nieśmiertelności tamtej nocy
Najczulej siebie zapewniały
Zamykam oczy i znów widzę
Owe cienie dwóch postaci
|