Pureté
Trawa zielona słońcem przypalona,
Wabi swym urokiem, wdziękiem wszechobecnym.
Matka ziemia uśmiechem nakarmiona,
Głodne kwiaty wzrokiem do nieba patrzą niecnym.
Poznaj me zachcianki złotko,
Przemawia natura urokliwie.
No podejdź, połóż się na dmuchawców poduszce,
Na pokuszenie przyświeca jej słońce.
Z mechanicznych obięć wychodzę,
Przedstawiam siebie umilnie.
Już nie patrzy ona na mnie srodze,
Przygniatam bladą skórą czarną gładź silnie.
Wstać, odejść, nie wracać, nie pamiętać,
Do labiryntu budowli powrócić, zamieszkać.
Wulgarnie zwraca się do mnie,
Błysk na niebie niepokojem mnie otacza.
Tańcz w łańcuchu kropli,
Usłyszałam szept i poczułam dotyk nieba.
Zakochani w mgiełce mokli,
Boso napawałam się chwilą, niczym głodny pragnął chleba.
gaudium
|