Przez katusze w wewnętrzną duszę
Na dachu wieżowca
wtapiam się w gwiazdy
oczyma duszy mojej
tak nieodgadnionej
tak upragnionej w swoistym zrozumieniu
Pragnienia o wielkim znaczeniu
przeobrażają się w zlęknieniu
w pustkę
bez czasu,określenia i widzenia...
czymże jestem więc ?
próżnią bez dna?
otchłanią bez tła?
paradoksem bez logiki?
niczym...
w porównaniu do techniki
do pogoni za pieniądzem
do miary przestrzeni...
Dusza oczyszczona
zarosnąć chce
pięknem zapachu
cudem dźwięku
spokojnym śmiejącym dotykiem...
samoo_zloo
|