Moje marzenie o Twoim końcu dzieciństwa
Marzenie moje o Twoim końcu dzieciństwa
Nigdy nie wiesz jak skończy się dzień
Nigdy nie wiesz jak zaczęło się życie
Kiedyś przykryje cię szary nicości cień
A Dziki Gon oznajmi swoje przybycie
Nie masz już wtedy co szukać przebaczenia!
Wkrótce za twe winy osądzą cię Nie Fałszywi!
W ostatniej chwili ujrzysz gorycz rozliczenia !
Bicz Lucyfera cię na pewno nie rozleniwi!
Dławić się będziesz własnym żalem i lękiem
Kroczyć będzie po tobie armia szans straconych
Nadzieja gdy rzucisz się w przepaść za kluczy pękiem
Jednak powrócisz do krainy smutków niezmąconcyh
Tam gdzie zaczęłaś widzieć siebie prawdziwą wreszcie!
Najbardziej sprawiedliwe z miejsc to piekło przecież!
Za darmo się tu nie wpada lecz siedzi jak w areszcie!
Nawet gdy zaśniesz na chwilę to się wcale nie ciesz!
Oni cię obudzą i One cię rozbudzą
Twoje grzechy choć w Bogów nie wierzysz!
Twoje oczy jakby szansą się łudzą
Tu jednak spokojnie sobie nie poleżysz!
Masz zadanie i musisz je uczynić swym piekłem!
Odkup ciężką pracą swoje winy i nie czyń tak więcej!
Nie przepraszaj lecz nie czyń jak sam kiedyś rzekłem!
Nie możesz nic zrobić naucz się wstawać prędzej!
Bo nad Tobą już bicz ognisty z ognia piekielnego czyha
Ten sam który w przepaść cię ściągnął i strachem tchnął
Zgubiła cię do siebie samej miłość i wielka pycha
Zostałaś osądzona a Świadomy Umysł w przepaść cię popchnął
Męczysz się zlana potem co noc choć nocy od dnia tutaj nie odróżnisz
Przez lata braku pokory zmierzałaś do tego miejsca więc się tu nie nudzisz
Coś jednak ci nie pasuje zbyt od innych w tym miejscu się różnisz
Jesteś dobrą osobą lecz ludzie cię zmienić chcą... zlana potem nagle się budzisz !
Drake
|