U bram utraconego raju

Z raju wypędzona
przez uczynek banalnie ziemski skarcona.
W ukorzeniu i pokorze
niegdyś przy wrotach Ojca stałam.
Cibie bracie o miłości Bożej zapewniałam.

Dni wszystkie nawet te pochmurne
spędzone z Tobą były zawsze radosne
nigdy smutne,beznadziejne i nudne.
Dziś leże bezwładnie u bramy Ojca mego.
Zamknięte .

Klucz zawieszony wysokością serca na haku.

Wpatruję się ukradkiem i modlitwa z serca błagalna wypływa.
Pragnę klucz sięgnąć lecz diabeł mnie dopada.

Krzyczy,dusi ,do ziemi przyszywa.
Niemoc przychodzi i sił ubywa.
Nadzieja gaśnie.Pustka w sercu. Diablisko triumfalnie śpiewa .

Czy ten czart nigdy nie zaśnie?

Z dala głos Boga mnie przyzywa.On wierzy we mnie .Czeka!
Siły i wiary mi przybywa .
Lekkość duszy lęk odbiera ,miłość do serca się wdziera.Wiara powraca ..
Skruszona ,nieśmiało oczy podnoszę.Przed bramą Ojca
chwiejnie jeszcze na nogach stoję.

Klucz do raju dotykam delikatnie .

Ulga ,radość nieskończona. Ja znowu żyję!
Skrzydła wyrastają .Pewność korzenie zapuszcza .
Wyrwana z kajdan krzywego zwierciadła.
Dziękuję Boże że znowu Twe ślady całuję.
Dziękuję Boże że za grzechy tu właśnie pokutuję.




14.09.11


podszepty_gor

Średnia ocena: 10
Kategoria: Życie Data dodania 2011-09-15 20:15
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < podszepty_gor > wiersze >
lipiec | 2013-01-02 14:24 |
Moim zdaniem słowa oddają stan ducha autorki.Bardzo mi się podoba :)
Ccclaudia | 2011-09-16 00:26 |
To nie jest coś w czym gustuję. Wyniosłe, podniosłe, takie przegadane- te wszystkie wersy opowiadają o tym samym. Oceniać nie będę, bo tak jak mówię to nie mój styl. pozdrawiam
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się