Rower

Nawiedziłeś to miejsce kolejny raz… Spowite namacalnym wręcz smogiem, przesycone rzęsiście padającymi kwaśnymi łzami z ciemnych oczu nieba… Wysypisko… Chciałbyś odmienić tą nastrojowość, przeszyć igłami nawleczonymi promieniami poweselałego słońca tą korelację breji i czarnej tkaniny… Wśród oleistej mazi przyciemnionej, złowrogiej przestrzeni, niekończących się stosów, pryzm przedmiotów, rejestrujesz siatkówką światło dynama roweru-Twojego środka lokomocji po połaciach czasu oranżady i disney’owskich przygód w telewizorze, liżesz pokątnie wzrokiem piłkę oraz kalejdoskop-insygnia piastowania dziecięcego dostojeństwa… Nagły trzask! metaliczny chrzęst, złudnie masz ufność, że oto pęka rama czasu i przestrzeni, która pozwoli Ci bezkarnie opuścić ten teren i zezwoli na realny, głębszy wojaż do rozpromienionych dni umorusanego watą cukrową lica… Rama pęka, lecz Twojego roweru, w gniecionym gąsienicami buldożerów przemijalności dynamie, gaśnie światło beztroski w zapomnienia wrotach… Spocone, zasapane buldożery przebijają swoją tuszą piłkę-jej duszę lat młodzieńczych spędzonych z kamratami wśród betonowego zagajnika traw… Bez pardonu i rewerencji dobrały się do leżącego nieopodal kalejdoskopu przy którym świat okalający Cię był tak samo tęczowy i różnokształtny jak w nim przedstawiony. Dopadły Twój przedmiot pstrokatych, młokosowatych fantazji, który splatał Cię węzłami z czasami już podartymi na strzępy bezpowrotnie. Pęknięte zwierciadła, wysypane setkami z trzewi, szklane, martwe już, zmatowiałe na cierpkim, kwaśnym deszczu…


mastah

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2011-09-24 08:15
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna mastah > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się