Kolej
Kolej losu sunie po chłodnych torach, ledwie ciągnie Cię na gapę w szalecie w ostatnich swoich wagonach, wycieńczony, niepewny, zmarznięty bez nadziei na łagodny przejazd... Bilet w ręku-żadna gapa, żaden strach... Pierwsza klasa-żaden szalet, żaden ścisk... Ananke-Twoja wieczna towarzyszka podróży w przedziale milczy-z przyzwyczajenia, rutyny nie oczekujesz nawet żadnej wskazówki z jej ust, które jak w końcu zauważyłeś są skamieniałe, tyle już wiesz... Euforii egzaltacja powija w Tobie swoje centrum w zenicie, gdy wygodnie rozciągasz nogi w luksusowym przedziale. Gna lokomotywa w świetle słonecznym, stukotu częstotliwość wzrasta, bezboleśnie, niemo, bo szybciej na złączeniach torów pędzi Twoja kolej, decybel nie zarejestrowany. Komfort trakcji niebotycznie na wznoszeniu, podają szampana-zszokowany rozdziewiczasz się w trzymaniu lampki, kawior z Warsu, mikroskopijna, przeradzająca się w zerową ogłada z taką wystawnością przysparza Ci rumieńców na twarzy. W radiu lecą ulubione kawałki ze ścieżki dźwiękowej Twojego życia, wyniośle... Bilet w ręku-żadna gapa, żaden strach... Pierwsza klasa-żaden szalet, żaden ścisk... Odór całej palety ekskrementów ocuca Cię z podróży sennej na jawną, dźwięk obijających się kół o łączenia torów zagłusza myśli, bez biletu sterczysz w swoim małym urynowym azylu, kolej mozolnie szarpie...
mastah
|