Pustynia

Marmurem cierpliwość z pokorą pustynnych bezdroży dróg architektami. Na dłoni zakurzona busola krwią zmętniałą tętniąca. Azymut fatamorganą spiętrzonego lęku gubiony. Piachu zwątpień oczy pełne, grzęznący w nim chód wędrowca chybotliwy, suchość wnętrza spragniona krystalicznej wody źródła, walka cieni rozwartych pazurów sępów z białymi skrzydłami nad zeskorupiałą głową brnącego ku Światła. Zogniskowany slalom bezbrzeżny pomiędzy wężami i skorpionami ludzkim jadem pulsujących. W oddali blaskiem Serc karawana bijąca pochwycona wzrokiem kroczącego, truchlenie topniejące z każdym krokiem. Postacie bieliste bukłakiem pełnym mieszaniny wiary i nadziei raczące spragnionego. Migotliwe wytchnienie, chód pewniejszy, burza wirujących ziaren uciszona, przemyte spojrzenie łzami wyostrzone, mieniący się cel, klucz do przygasłego skarbca noszonego całą przeprawę na wyciągnięcie czystszego kompasu.


mastah

Średnia ocena: 6
Kategoria: Inne Data dodania 2011-09-24 08:38
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < mastah > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się