chichot losu
Chichot losu
Znowu los sobie zemnie zakpił.
Dał mi nadzieję na jutro
Którego nie mogłeś mi obiecać.
Niebieskimi oczami mnie wabił
By ze mną się zabawić
I we mnie całej ogień rozniecać.
Zapomniałam na chwilę o Górze.
Zawołała mnie w końcu
Poszłam – a spotkałam Ciebie.
Myślałam, że może to potrwa dłużej…
Zmyłam pustkę i smutek
Otworzyłam serce –pobiegłam przed siebie.
A Brzoza stała-dostojna i cierpliwa.
Już mi kiedyś szumiała
Że jutro, jeśli przyjdzie zawsze bardzo boli.
W poszumie liści melodia zdradliwa
Zepchnęła mnie znowu
W niepamięć, co jest karą za brak woli.
Los mi już nie raz udowodnił
Że dla mnie niestety
Jutra nie było, nie ma, nie będzie!
Moje życie to pokój przechodni -
Ktoś się tu pojawia
Na chwilę - dłużej nie pobędzie…
szybcia
|