Po burzy
pod drzewem
w strugach ciepłego deszczu
na lustrze kałuż
liczę tworzące się kręgi
szeptem rozmawiam
z tańczącymi kroplami
choć przemoczony wypatruję
zza szarych
kłębiastych ołowianych chmur
wyjrzało słońce
osuszając strumienie na ulicach
ponad drzewami
rozkołysanych koron
pojawiła się majestatyczna tęcza
czas oczekiwania stał się przychylny
usłyszałem delikatny czuły głos
radosne ogniki zapłonęły w oczach
serce przyspieszyło dotąd miarowy rytm
podmuch życia i oddech szczęścia
wypełniły rozdygotane wnętrze
wszystko tobie zawdzięczam
23.07 – 24.07.2010.
kazap57
|