poranny spacer
podążam ścieżką
krętymi alejami
wśród drzew
kwiatów zapachem
onieśmielony
we mgle
krople rosy na trawie
gołymi stopami
trącam źdźbła
delikatnie by nie zmącić
ideału zielonego dywanu
mija świt
pomału rodzi się dzień
kończy się chwila
w ciszy zatopiona
nieśmiałym ptaków śpiewem
Adamo70
|