NA ŁĄCE


(bajka)


Groźny krokodyl wstał wściekły rano,
bo na śniadanie nic mu nie dano.
Głód ściska, skręca, grają wnętrzności,
przekrwione oczy pełne ma złości.

Przeczyścił zęby, minęła chwila,
pomyślał: dzisiaj złapię motyla.

Wziął siatkę, przerzucił ją przez ramię,
z zacięciem ruszył na polowanie.

Stanął na łące z torbą przy pasie.
Jeśli nie motyl to wpadnie ptaszę.
Niezgrabnie biega, siatką wywija,
trudno utrzymać mu trzonek kija.

Motyle sprytnie go omijają,
śmieją się, drażnią , na nos siadają.

Wściekłość rozsadza ogromne cielsko,
stracił całą cierpliwość anielską.

Nagle coś spada na niego z góry,
wiąże pysk i krępuje pazury,
ktoś wkłada go do drewnianej paki.
Żegnajcie ryby, żaby, ślimaki!

Oj nędzny finał mu zgotowano.
Nie on motyla - jego złapano.

Wiec w swej pamięci proszę zachować
by na motyle już nie polować.
Jeśli zaś życie tobie obrzydło,
zaczniesz polować – możesz wpaść w sidło.






Ewa Krzywka


Ewa_Krzywa

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2011-11-16 23:34
Komentarz autora: Copyright by © Ewa Krzywka
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Ewa_Krzywa > wiersze >
Hydra33 | 2012-03-02 21:01 |
Z dużą przyjemnością przeczytałam tą bajkę :P
studzina | 2011-11-28 11:18 |
bardo ładna bajka ;}
Sarnek | 2011-11-17 05:50 |
Dieta light brzmi tajemniczo nosi niejedną pułapke
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się