Kraina zwana W u l k a n i a
Po raz kolejny
jak przystało na wędrowca
wyruszył na niebezpieczna wyprawę
tym razem do jaskiń cienia
aby zgłębić tajemnice
własnej słabości i strachu
odnaleźć drogę prowadzącą
do celu dla wielu nieosiągalną
bez namysłu podjął wyzwanie
wyruszył następnego dnia
kiedy słońce było w zenicie
dotarł do rozleglej równiny
zwanej Wulkanią
powietrze przesiąknięte
oparami siarki
tworzyły na błękicie
żółte ciężkie chmury
tracił oddech
ociężały w trudzie pokonywał
nieprzychylne strony
zręcznie omijaj bulgocące gejzery
tracił siły w dokuczliwej spiekocie
słonce znikało w oparach mgły
zaczerwienione oczy
od gryzącej mieszaniny siarki
piekący ból w gardle skracał oddech
zaciskał klamrą płuca
tracił powoli przytomność
kiedy niespodziewanie
jak w amoku ujrzał
w oddali potężne głazy
poczuł ulgę bo przebył
śmiertelną Wulkanię
teraz droga wiedzie
pomiędzy ostre kamienie
prowadzącą do miejsca
nazwanej jaskinią cienia
aby usłyszeć głos przeznaczenia
o którym śpiewają Bardowie
kręta droga pod górę męczy
ostre kamienie ranią nogi
czerwone plamy zdobią
wiekowe powłoki głazów
choć słaby nie odpoczywa
podąża dalej
wyczerpany wychodzi na szczyt
dwa kamienne filary
zdobią wejście do jaskini
wchodzi do jej wnętrza
wokoło ciemność i wilgoć
strach otwiera oczy
ciszę przerywa tajemniczy głos :
….Jam strażnik ciemności
posiadłości Wulkanii
dusz waszych i umysłów
którzy do mnie przybywacie
będziecie poddani memu słowu
uczynicie tak jak rozkażę
albo w proch zamienię
wasze nędzne ciała
po czym rozsypię
po krańce Wulkanii
ty wędrowcze
wracaj skąd przybyłeś
bo nie jesteś gotowy
aby wejść do mojego wnętrza…
głos ucichł
wędrowiec wybiegł z jaskini
oślepiony światłem
upadł na ostre kamienie
Wulkania dziś nie przyjmie
wędrowca do siebie
01.05 – 04.05.2007.
kazap57
|