L a w i n a
spada w dół z wysokich gór
ten śnieżny masyw zdarzeń
z głośnym hukiem niespodziewanie
paraliżuje nasze poczynania
ukazując bezsilność
zaskakuje nas
oczekujemy w bezruchu
stojąc zupełnie bezradnie
wpatrzeni w przytłaczający
ciężar pod którym znikamy
zupełnie niezauważalni
wielu przechodzi obojętnie
zajętych swoimi sprawami
czy obcowaniem w codzienności
oczekujemy pomocy od tych
którzy są nam przychylni
rozumiejąc nas jak siebie
lecz czy pomoc nadejdzie
w odpowiedniej chwili
zanim nie znikniemy
zasypani jej ciężarem
pomimo osłabienia
nie ulegamy
wyzwolona agresja
nawołuje do walki
pomaga przetrwać
pomimo otaczającego bólu
widać wyciągnięte ręce
w naszą stronę aby pomóc
znajome dłonie przychylności
dodają wiary i sił
do przetrwania i wyjścia
z pod ciężaru ciemności
ciało zmrożone chłodem
odzyskuje właściwą ciepłotę
wydobyte bliskimi dłońmi
z pod śnieżnego masywu
ogrzane oddechem
nabiera siły i stabilności
aby stawić jej czoło
po raz kolejny
kiedy ponownie z łoskotem
spadnie z góry
aby przytłoczyć
ciężarem smutku i chłodu
pośród zapomnienia
poczujesz ponownie
ciepłe pomocne dłonie
wyciągnięte w twoją stronę
w oczach zapłonie radość
wypełniając twoje wnętrze
i świadomość odrodzenia
bo nie jesteś sam
zapomnianym pośród innych
odsuniętym w ciemność smutku
zagubionym pod jej masywem
ani opuszczonym
bo strzegą ciebie
znajome dłonie..
tam gdzie wzrok nie sięga
07.01 – 08.01.2004.
kazap57
|