W letnie popołudnie
wyrwane niedokończone słowa
z przydrożnych kwitnących krzewów
karmią spragnionych wędrowców
usłyszałem
otrzymane chwile w darze serca
budzą zmysły z otępienia
przywołane z odległych stron
przybyłem
wodne słupy w fontannie przy wieży
lśnią w słońcu kolorami tęsknoty
gołębie na placu jedzą z ręki
wokoło rozbawionych i szczęśliwych dzieci
w czerwonym kajecie zapisuję skrupulatnie
ulotne chwile czarnymi znakami
z oddali machasz do mnie ręką
pobiegłem prosto w stado gołębi
deptak powitał swoich znajomych
lipy pomachały dojrzałymi noskami
a przydrożne topole zaszumiały dostojnie
lekko cichutko na palcach
pobiegliśmy między źdźbła trawy
znikając w zieleni
otworzyłem oczy - wokoło tylko mgła
11.08 – 12.08.2010.
kazap57
|