Moje życie
Przez wieczór z nonsensu księżyc srebrne buduje mosty.
Rozświetla szeroki widnokrąg zawieszony na tęczy.
Uginam się pod ciężarem ludzkiej niesprawiedliwości.
Wiecznie się o swe skrzydła naiwności potykam.
Na codzień mozolić i trudzić się muszę,
A moje życie śmiechem się nie toczy,
I ma smak morza nadludzkich wrażeń.
Biały sad tęsknot szlakiem w cierpieniu straconym.
Ogniste spojrzenie pali jak żar tlących się węgli.
Fałszywe lustra życzliwych zamknęły świat na rygle.
Brzęczenie zachodu przetapia się w dzwon goryczy.
wierszokletka52
|