szpetni
Z popapranymi życiorysami
Ciągnący ogon swoich błędów
Patrzący tępo szarymi oczami
Wzrokiem podobnym do obłędu
Anonimowo mijajÄ… siÄ™ na ulicy
Smrodem głupoty znaczą ślady
Cisi choć wszystko w nich krzyczy
Tak już dłużej nie chcą nie dają rady
Pod nogi patrzÄ… zamiast przed siebie
Zrezygnowali z miłości dla wygody
Lusterko teraz jest im nie potrzebne
W nikim i niczym nie widzÄ… urody
Może się zdarzyć że na siebie wpadną
I coś zaiskrzy między szpetnymi
Po kryjomu troszeczkę szczęścia ukradną
By w swej brzydocie znów stać się pięknymi
szybcia
|