Zasłonię oczy
Mróz ściele się po ziemi
Gęsty jak mleko
Zimno
Ale nie zmylę drogi
Do siebie jest tak daleko
Myśli skaczą zbuntowane
Pulsują w skroniach
Oczy łzawią ale z zimna
Krzyk zaciśnięty w dłoniach
Powietrze łapie mnie za szyję
Nie pozwala swobodnie oddychać
Noc skrada się na palcach
Myśli że jej nie słychać
Zamknę oczy
Na kilka godzin
Głęboko zagrzebię się w pościeli
Rano sprawdzę
Czy świt światłem się ze mną podzieli
Jutro rękoma zasłonie oczy
Nie chcę by mnie oślepiło
Żeby blask słońca mnie zamroczył
A to co już umarło
By ożyło
szybcia
|