Rzeka
Myślała o swym nurcie, gdy szybko płynęła
O licznych potokach, które już zamknęła
Wolna, wyzwolona okręty witała
Lecz w ciemnej swej grocie ich maszty zwijała
Nawet wodne, rajskie życie widząc ją truchlało
A jej licznych, krwawych ofiar wciąż było za mało
Stała się samotna pośród łez przestworzy
Nawet rybak do jej źródła wędki nie przyłoży
Jednak gdy dzień kładł się spać między chmur wstęgami
Ona wyciągała harfę z nowymi strunami
Grała pięknie, tak zmysłowo aż kraby śpiewały
O poranku jednak dźwięki wśród fal się chowały
Ona zimna znów jak lód płynęła przed siebie
Nie pomogła już nikomu w najmniejszej potrzebie
Sentymenty poszły na bok, nocne rymy się skończyły
Ból jej serca kobiecego wciąż wyginał wszystkie żyły
dunajec89
|