starość
Starość chodzi wąskim korytarzem
Smutna i pomarszczona
Na okrągłych plecach dźwiga lata
Pod ich ciężarem pochylona
Zgaszone spojrzenie i zapadnięte policzki
Bezzębny uśmiech chwilami
Gdy drżącą dłonią dotyka czasów
Pokrytych kurzu latami
Dla niej to jakby wczoraj się zdarzyło
A wczoraj już nie istnieje
Podpiera laską pogniecione ciało
Nie świadome, co się wokół dzieje
szybcia
|