Powstanie
A kiedy wybiła godzina ,W,
chwycili w ręce wiązki granatów
by bronić honoru Sztandaru i Polski
wyrzucić z kraju hitlerowskich katów.
I ruszył do walki młodzieży kwiat
dziecięce serca, młodzieńcze ręce
chwyciły złowrogie butelki z benzyną
by spalić wroga by nie wrócił więcej.
I chociaż serca były młode,lecz poświecenie
było duże szli równo do boju z podniesiona głową
a krew się lała jak czerwone róże.
I oddawali młode życie swe ze śpiewem na ustach
Marsz Mokotowa choć rany były głębokie do serca
a czasem kula urywała głowę.
Lecz broni ciągle było brak i zostawały gołe ręce
za każdą przeżytą godzinę , dzień modlili się cicho
do Boga w podzięce.
A ofiar Było coraz więcej i matki dzieci swe opłakiwały
a gdy zabrakło całkiem broni zeszli w czeluści , w
cuchnące kanały.
I dopalało się powstanie, i dopalała się Stolica
a łzy bezsilności płynęły im jak Wisła wiosną w swoich
granicach.
Lecz ta ofiara nie była daremna, minęły lata dni chwały
i sławy, dziś dumnie patrzą na wolny kraj dumni obrońcy
wolnej Warszawy.
I tylko maki dziko rosnące przypominają przelaną krew
lecz jeśli zajdzie taka potrzeba staniemy do walki
na każdy zew.
Henryk Siwakowski.
Elbląg 29.07.11.
Henk
|