Szósta pochodnia
( siedem grzechów )
po omacku wyszedłem
z ciemnych korytarzy
przesiąkniętych wilgocią
wspólnie z armią szczurów
do kamiennej rotundy
z jej sklepienia
rytmicznie kapały krople
odmierzając tutejszy czas
na marmurowej posadzce
wykuty siedmiokąt
szczyty jego ramion
wskazywały korytarze
zamknięte żelaznymi wrotami
pochodnie oświetlały wokoło
na środku rotundy
kamienny ołtarz
a na nim siedem kluczy
ułożonych na kształt anagramu
obok otwarta księga
w niej zapisane
złotymi literami słowa
- skoro przybyłeś
aż tutaj zbliż się…
poczułem dreszcze i chłód
jak dotyk śmierci
poniżej przeczytałem dalej
… wybierz jeden z kluczy
i wyjdź z tej Sali
wybór należy do ciebie
każdy z kluczy posiadał
zupełnie inny znak
dla mnie i tak bez znaczenia
skoro nie znałem ich tajemnic
z wybranym kluczem w dłoni
odszukałem właściwe drzwi
przekręcony w załamku z trzaskiem
zazgrzytał powodując drgania
ze ścian posypały się kamienie
otworzyłem ciężkie żelazne wrota
nad ich sklepieniem niespodziewanie
zagasła pochodnia
wstrzymałem na chwile oddech
świetlny punkt w głębi korytarza
prowadził jego ciemnościami
przenikliwe zimno
zgrabiałe palce
i niewiadoma
dokąd zmierzam
wypełzłem na kolanach
z ciemności
gniewne błyskawice z wiatrem
szalejącym na pustkowiu
powitały złowrogo
ze złością na samego siebie
dlaczego wybrałem
właśnie ten klucz
a może to…
08.12 – 10.12.2008.
kazap57
|