bezpańska miłość
siedzi sama w kącie
zakurzona posiwiała
w podartej sukience
zmrużonymi oczyma
patrzy zmęczona w
wyblakłe marzenia
odejdzie donikąd
zgarbiona bezradnie
umrze po cichutku
jak parszywy kundel
nie szukający już pani
bo po cóż jej kłopot...
|