Ósmy listopada
To wszystko zaczęło się ósmego listopada
Pewnie było zimno a może śnieg padał
Przyszedł na świat w Nysie
Jako chłopiec a nie jako zbawiciel
Od narodzin śmierć za nim stoi
A on hardo kroczy przez życie i się nie boi
Często używa lirycznych naboi
Bo przecież słowo lepiej od noża kroi
Choć nie chce ranić
Społeczeństwo go do tego zmusza
Zwany poetom uchyla kapelusza
Ręce ma czyste lecz splamiona dusza
Zamknięty na innych otwarty na niewielu
On nie chce śpiewać chce rapować przyjacielu
Chce dostrzec że matka jest z niego dumna
Chce zrobić tyle rzeczy zanim zamknie się trumna
Gienu0
|