Bez iluzji
Wszyscy siedzimy w tej samej, dziurawej łodzi
Nie wierzę tym, którzy mówią
Że można po wodzie chodzić
Trwa wieczna noc
Przerażająco spokojny ocean nie ma dna ani brzegów
Zewsząd otacza nas mgła
Ziemia, porzucony kamyk, ziarnko piasku, wirus, atom
Cicho i skrycie krwawe, bolesne życie na sobie znosząca
Nasze krzyki, prośby i wołania
Niczym ciche piski dusi obojętna, milcząca przestrzeń
Trwała i trwać będzie zawsze, wiecznie
Długo po tym, jak zegary, dzwony, tumult i błagania ucichną
Wiecznie zimna, po istnień wszystkich marnych końcach
|