Jak możesz?

Pytam się Ciebie już kolejny raz, może teraz złamiesz milczenie?
Jak możesz spokojnie się przyglądać
Kiedy śmiertelna walka o Twoje względy trwa
Kiedy ludzi podzieliły Twoje imiona i oblicza
Dla których gotowi są oni do ciężkich zbrodni
Kiedy wykrzykują, że mordują dla Ciebie „Jedynego“
Kiedy również kapłani znęcają się i molestują dzieci
Kiedy w Twoje imię uciska się kobiety i zabija rzekomych grzeszników
Kiedy daje się nadzieję, lecz strasząc wiecznym potępieniem
Gardzi i straszy się piekłem mniejszości seksualne oraz innowierców i niewierzących
Twoi przedstawiciele kłamią i nie chcą słyszeć prawdy z obawy o utratę ziemskich tronów, drogich świątyń i pałaców
Bardziej od bliźniego kochają pieniądz
Jeżeli jesteś, bluźnią mowiąc, że jesteś z nimi przeciw reszcie

Czy to taki miecz pomiędzy ludzi przyniósł Twój syn?
Jesteś bezradny wobec wojen, głodu, cierpienia?
Jestes głuchy na krzyk i błaganie milionów o litość?
Istnieje jakaś siła, której nie przerastasz?
Uzdrawiając nieliczne jednostki nie kochasz wszystkich swoich dzieci jednakową miłością
Czy może jesteś zupełnie obojętny, nie kochając rzekomej korony Twojego dzieła
Zasłaniając się darem wolności dla niej?

Mowią, że jesteś wszechmocny i wielki
Czemu nie zatrzymasz w niesprawiedliwym wyroku śmierci rzuconego kamienia?
Czemu pozwolisz na prawidłową pracę ciężkich, perfekcyjnych maszyn do zabijania?
Czemu zezwalasz na bezkarne krzywdzenie zwierząt?
Czemu nie słyszysz krzyku i płaczu bitego, molestowanego dziecka?
Czemu nie załagodzisz głodu i pragnienia na świecie?
Czemu dopuściłes do holocoustu, do obozów zagłady???!!!
Czy tak wygląda Twój boski plan? Czy takimi ciemnymi drogami nas za rękę prowadzisz?
Mowią, że stworzyłeś człowieka na własne podobieństwo
Nie życzę nam, aby to była prawda

Nie udzieliłes mi odpowiedzi, więc domyślam się, na kim całe zło spoczywa
Jeżeli bym wierzył, powiedziałbym, że nie jesteś miłosierny
Obrazą dla Ciebie byłoby jednak tak bardzo bierne Twoje istnienie
Więc nie wierzę, uważam, że Ciebie po prostu nie ma