Kocyk...



Dziś... miałbym te kil­kadziesiąt lat
gdy­by mnie z rąk Twych nie wyr­wa­li...
i widząc prze­lane mat­czy­ne łzy
nie mu­siałbym pat­rzeć na nie... z od­da­li.

Nie słyszałbym krzy­ku Twe­go ser­ca
jak wijąc się z bólu... pękało
za ut­ra­conym ma­cie­rzyństwem
wol­niut­ko... w żalu ko­nało.

Dziś miałbym te kil­kadziesiąt już lat
gdy­by mi przeżyć było da­ne...
wtu­lony w pierś... pie­szczo­ny
przez mat­ki dłonie ukocha­ne.

Ma­leńki... zniszczo­ny skra­wek ko­cyka...
pa­sias­ta obo­zowa szmat­ka...
trzy­many w wychudzo­nych dłoniach
i udręczo­na bólem... mat­ka.


Obo­zowy ko­cyk to po­zos­tałość... tra­giczna pa­miątka w dłoniach mat­ki której zab­ra­no no­wo na­rodzo­nego w ba­raku syn­ka -wiado­ma rzecz co się z Nim stało...


agniecha1383

Åšrednia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2012-07-21 03:05
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < agniecha1383 > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się