Przeciw przeciwnościom losu

Choć los bywa okrutny
Mnie tak jak każdego, kiedyś ostatecznie złamie
Ja teraz stawiam mu czoła
Nie jestem śmieciem, uschniętym liściem, który on szybko zmiecie
Rosnę z dala, jak dziki krzak
Jak kaktus potrafię przetrwać suszę, mam kolce na swoją obronę
Nie spali mnie słońca żar
Nie przemoczy do kości ulewny, nawet kwaśny deszcz
Przeczekam niepogodę w moim namiocie
Umiem łapać w żagle przeciwny wiatr
Gdybym nieustannie o podstawione nogi się miał potykać
Choć męczyłyby mnie wszystkie świata zmory
Nawet gdy jest to twardy orzech, kwaśne jabłko
Wgryzę się w nie i przetrawię
Przeczekam każdą piaskową burzę
Siedząc cierpliwie w mojej oazie
Kiedy on mnie zaczepia, ja nie uciekam
Patrzę, co zrobi dalej
Bez strachu na kolejny jego ruch czekam
I nieugięty, jak długo mogę
Z wszystkimi jego licznymi przeciwnościami walczę


Średnia ocena: 8
Kategoria: Inne Data dodania 2012-08-13 14:20
Komentarz autora: ...łatwiej napisać niż zrealizować :-)
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się