Zimie oddałaś, wiosnę odrzuciłaś
Otwórz.
Wysyp.
Pokrusz.
Wciągnij.
Komendy te Twym żądzom przynoszą ocalenie..
Uśmiechasz się...
Ty tania zdziro!
Ach gdzie te czasy,gdy byłaś mi muzą
Ikoną,która dziś odrazę we mnie wzbudza.
Kiedyś,lśniące włosy-dziś kołtuny zdobią.
Soczyste usta niegdyś; spierzchniete zaś i blade.
Cialo z porcelany, na korę wymieniłaś
Bruzdami i purpurą starannie ozdobiłaś.
Suko,co dla kości odda się miłości...
Patrz na mnie,szanuj.
JA Ci ojcem,mężem.
Kici kici śliczna...
Piękne są Twe oczy,słyszałaś to kiedyś?
Czarne jak smoła,lazurem były niegdyś...
Ach,w ich blasku mógłbym co dzień się przeglądać...
Hah! Skarbie,boś mnie swą brzydotą raczysz rozkochać!
Dewiacją mą jesteś.
Śmieciem.
Sentymentem dawnych lat.
Jak papierek którym niegdyś słodkości pakowane,
dziś bez wartości,jak reszta śmieci co w kosz wladowane.
I choć gdym go znalazł,smak poczuje słodki,
Zdepcze jak sadysta,wyszuram o chodnik.
Podnieść się go brzydzę,
Ominąć nie mogę.
Tyś jak zgnity owoc. Ma druga połówka..
Zdradzilas mnie ze smiercia,
Lecz powiem Ci jedno...
Mógłbym Cie kochać. Mógłbym szanować.
Tamtą, która w deszczu tańcem się radować.
Taniec anioła którym niegdyś byłaś.
Nim zimie się oddałaś, a wiosnę odrzuciłaś.
Agz
|