Na granicy życia i śmierci
Siedzę sama.
Pusty pokój wieje chłodem.
Dorosłe już dzieci gdzieś tam, w swoim świecie.
Na stole lampka szmpana,
dopijam i dolewam następną,
w ręku papieros,
popiół rozsypany,
a ja rozgrzebuję swoje rany.
Powiedz...
powiedz dlaczego?
Mówiłeś kocham
a ja wierzyłam,
mówiłeś wrócę
a ja tęskniłam,
oj głupia, głupia byłam;
a teraz inna cię ma.
Czy jej usta lepiej smakują?
Czy ciało bardziej powabne?
Nie...
już nie obchodzi mnie to.
Dopijam nastepną lampkę
wsiadam za kierownicę
i gaz do dechy.
Czerwone światło?
a niech...
zagram w zielone ze śmiercią,
z nią też można.
Adrenalina wpłynęła w żyły,
poczułam jak mnie obezwładnia,
to takie urocze i słodkie też.
Świat należy do mnie.
Na granicy życia i śmierci
trwa szamotanina
kto silnieszy.
Życie czasami twardą ma skorupę
aloya
|