Na oślep
Wtulony w szary świt nadchodzącego dnia
pieszczę w pamięci historię z przed paru lat
i pokruszone kawałki okopconego szkła
jak płatki róży układam na suchym gardle.
Patrzę ukradkiem na krzyż na ścianie,
ten, który dała mi Matka
i- wybacz mi Boże- nie widzę Boga,
Widzę kawałki mojego życia
broczące krwią i ból swoich ran.
Żyje na oślep, bo tak jest łatwiej
zatykam oczy, by Cię nie widzieć,
zatykam uszy, by Cię nie słyszeć,
zatkałem myśli sromotą dnia
czy myślisz, że mogę otworzyć ci serce?
tytus
|