Ostatnia granica
Chylimy czoło prowokując uzależnienia
Wszelakimi używkami napełniając marzenia
Ryksze swego losu złudnym bursztynem zdobimy
Wprost z baszty zamkowej w komnaty schodzimy
Lecz gdy granice tego zniewolenia
Stają się uwikłać w pryzmat uwięzienia
Komnata staje się lochu wytworem
A granicą ów czas nazywamy dworem
I gdy tylko przyjdzie zmóc się z jaśnie życiem
Zatapiamy zmierzch już rychło o świcie
Świadomie ruchy nieświadome stawiasz
Granice znikają i tego się obawiasz
A gdy koniem namaszczony podczas snu ostaniesz
Ockniesz się z oczyma przerażonego
Trzymając lejce do swego życia
Porzucisz ryksze u bram świata nowego
mr_Xavier2
|