Wiersz o piwonii
Lubię kiedy słońce w złocistej purpurze
swoją moc już tracąc zanika w zachodzie
kiedy skwaru już nie ma a przyjemne ciepło
otula pieszczotliwie kwiaty w mym ogrodzie
Lekki wietrzyk porusza tchnieniem płatki liści
niczym ręka kochanki pieści moje skronie
zapach bzu i jaśminu słodyczą cudowny
kulami czerwonych kwiatów wzrok cieszą piwonie
Złaknione wody kwiaty wysuszone słońcem
marzą o kroplach rosy lub deszczu ochłody
troskliwie je podlewam zieloną konewką
nie żałując żadnemu czystej, zimnej wody
Trzmiel gruby w pięknym futrze z żółtymi paskami
przyleciał głośnym buczeniem przerywając ciszę
piwonia wdzięcznie wabi jak piękna kobieta
wydaje mi się nawet, że jej głosik słyszę
„Chodż tutaj do mnie piękny, spóżniony kochanku
czekam na ciebie miły już od słońca wschodu
wejdż między płatki moje i popieść cudownie
a uraczę nektarem byś mógł zrobić miodu“
Z uśmiechem patrzę na to jak się owad trudzi
pieści czerwone płatki, zanurza się w pyle
bo widziałem już wcześniej jej innych kochanków
kilka pszczół i dwa piękne w kolory motyle..
Eryk Maver
|