Śmierć ulicznego gangstera
Życie szybko przestało go pieścić
Już od najmłodszych lat
W za dużych spodniach starszego brata
W kieszeni ściskał swoje małe pięści
Rodzice pili a jego chowała ulica
Twardą i cieżką jak brukowa kostka reką
Szybko uczył się jej zasad
Jej rządzącego się własnymi prawami, surowego życia
Wracał na nią chętnie z więziennej celi
Do swojego prawdziwego domu, na złą drogę
Wtedy kradł, bił i rabował
Po to, by po krótkim czasie znów go zamknęli
Tym razem wyrok wydał przywódca bandy osiedlowej
Winny! Orzekła gangsterska ława wtajemniczonych
Aby pozbyć się kogoś, mają swoje sprawdzone sposoby
Dwa strzały wśród nocy, teraz jego ciało gnije w trumnie sosnowej
|