przypływy i odpływy
pozwolisz w oka mgnieniu
radość życiu wrócić
uwierzyć że szczęście
że miłość się zdarza
i w jednej chwili
świat do góry dnem wywrócić
złote słońce czarną kredką
w środku lata zamazać
wtedy znowu nie wiem
kim dla ciebie jestem
czy masz dla mnie serce
czy mnie się wstydzisz
jednym prostym słowem
jednym zimnym gestem
uśpiony lęk obudzisz
a strach się rozkrzyczy
a potem znowu zmażesz
jednym pocałunkiem
łagodnym spojrzeniem otulisz
ciepłem czułych dłoni
sprawisz że tęsknotę
zwyczajnie polubię
a serce niczym dzwon na wieży
rozhuśta się
rozdzwoni
wtedy znów nieważne
kim jestem dla ciebie
czy to kochanie
czy zwyczajny wybór
tego się nie dowiem
tak jak teraz nie wiem
skazana na fale odpływu
i przypływu
szybcia
|