AURA
Odfrunęły białe skrzydła z ramion.
Aura jak z oparzeniem
czwartego stopnia, szarobura,
zaciśnięta sztywno,
bez oddechu.
Promienie światła zawija w osty,
zalewa do zgaszenia,
przelew rozmienia na rozbite
debetem konta zaufania.
No cóż, wszystko się zmienia,
karuzela kreci wolniej i szybciej,
niżej, wyżej i ciągle,
a stoi tylko pozornie.
Bo wszystko płynie.
Ciepłe w zimne, suche w mokre,
wdech w wydech, fala za falą.
Przecież jesteś moim światłem,
więc na dąs zakładaj uśmiech
i płyńmy strumieniem.
Ewa Krzywka
Ewa_Krzywa
|