Do brata Araba

Przebyłeś kawał drogi, chory i ubogi
zanim domu mojego przekroczyłeś progi
ja cię pod dach przyjąłem, gościny udzieliłem
drzwi mojego domu, tobie otworzyłem

Posłałem cię do szkoły jak swojego syna
pieniądze na wydatki także ześ otrzymał
leczyłem cię, karmiłem, poiłem i grzałem
twą człowieczą godność, zawsze szanowałem

Pozwoliłem tobie wielbić twoje Bogi
nigdy nie zmuszałem wejść na moje drogi
pracowałem ciężko, wytężałem kości
aby cię utrzymać, dać ci możliwości

Gościłem cię przez lata, jak tradycja karze
dzisiaj swego dopiąłeś i jesteś lekarzem
wziąłeś sobie mą córke, zrobiłeś z niej żonę
dom kupiłeś piękny z podwójnym balkonem

Teraz mówisz, że Allah jedynym jest Bogiem
moją wiarę chciałbyś odłożyc odłogiem
córka ma pół twarzy zasłonić i usta
na jej głowie zawsze-zawiązana chusta

Moje wnuki imię nosić Mahommeta
moje dzieci uczyć ma jakaś kobieta
z zasłoniętej twarzy tylko oczy świecą
ona tolerancję ma ....przybliżyć dzieciom?

Jest was coraz więcej, już na każdym kroku
widzę ciemne twarze i nienawiść w oku
twoich braci bomba znowu w góre leci
porywając w ramiona śmierci- moje dzieci

Nasze biedne kobiety , narzeczone, wdowy
znowu jakiś samolot gdzieś uprowadzony
to dla ciebie tylko jacyś Innowiercy
za ich życie żądasz-wolności mordercy



Twoje dzieci na ciała zakładają pasy
dynamitem wypełnione, ranić będą masy
ludzie jacyś do szpitala trafią lub do trumny
stracisz syna lecz za to będziesz bardzo dumny.

Bo on na Allaha łonie zacznie nowe życie
za swój krwawy dowód wiary, dostanie dziewice
twarze nienawiścią płoną, żądza mordu w oczach.
matki dzieci wiwatują, śnię o tym po nocach.

Ty tak dobrze sie maskujesz, kotlet nawet jadasz
ale nie chcesz nienawiści wyrwać z piersi Gada.
i choć żyjesz już tu u mnie ze dwadzieścia lat
niebezpieczny jest przy tobie mej kultury świat

Odejdż zatem, skąd przyszedłeś, zabierz to co twoje
twą nienawiść, twe zwyczaje, barbarzynstwo twoje
bo gościnność nawet moja, swoje ma granice
opuść progi mego domu, opuść me ulice

I powracaj skądżeś przybył do ojczyzny swojej
jadowitą żmija muszę, strącić z piersi mojej
mówisz że jestem rasistą a nie twoim bratem?
ja ci mówie
„za uczynki twoje masz zapłatę..................


Eryk Maver

Średnia ocena: 6
Kategoria: Życie Data dodania 2006-01-16 16:48
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Eryk Maver > wiersze >
(OLA) | 2006-01-17 17:31 |
hmmmmmmmmm mocny Twoj wiersz...a z tego co przecztalam to jeszcze prawdziwy...Pozdrawaim...
Eryk Maver | 2006-01-16 18:45 |
witaj Bazyliszku...dzieki za typy dzieki wam uporzadkuje nareszcie te literĂśwki...hahhaha. pozdrawiam
Bazyliszek | 2006-01-16 17:29 |
Eryk bardzo ladnie to opisales i tak na czasie Nie jestem krytykiem ani poeta a wiec nie bede liczyl glosek, sylab czy tam cos, powiem tylko bardzo ladny. Popraw tylko: "ranic beda masy" a ogonek i "matki dzieci wiwatuja, to samo. Pozdrawiam.
Eryk Maver | 2006-01-16 16:50 |
Wiem o czym pisze bo ten wiersz opowiada historie znajomego Araba, ktĂśry o malo zostal czlonkiem mojej rodziny i jest moja refleksja z wlasnych doswiadczen i przezyc. Pozdrawiam
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się