Opowieść barda
W zadymionym wnętrzu
wśród wielu pań i mężów
na drewnianym stole
całym zalanym alkoholem
stał przybyły bard
z lutnią stał i grał.
A gdy ze strun spływały nuty,
siwe dymu duchy
odchodziły w dal.
Codzienności szal
rozlużniał splot,
myśli zaczynały lot.
Znikał grymas z ust wąsali
i siadali tak jak stali
i słuchali tego co wyśmiali
skupieni, skamieniali.
Na ich twarzach bitwy, galopady
czyny bohaterskie, czary, zwady
są i ich nie ma, siedzą zadumani
wśród poezji, w swoich myślach sami.
Skończył grać, nuty już przebrzmiały
nie zauważyli, bo im serca grały...
Karol Janicki
|