Codzienność
po ciemku łkanie
choć środek dnia
ustawiczna bezradność łez
nieśmiertelnie zmęczona twarz
znająca jedynie pocałunki
pomiętych papierowych chusteczek
już do końca nie braknie
bezmocy pomiędzy tym
czego się oczekuje
a co się dostaje
zmarniałe powiewy ciepła
bez pożądania czegokolwiek
mdłe oględne spojrzenia
uścisk nie-lekkości w piersiach
byle naprzód
tymczasowe myśli
jakoś to przecież będzie
w drodze do unicestwienia
powoli przywykam do tęsknoty
chłonę codzienność
Adnotacje
|